Skok świętego Michała Archanioła

Skok świętego Michała Archanioła

Matthäus Merian - Góra św. Michała (grafika), 1657.

Matthäus Merian – Góra św. Michała (grafika), 1657.

Diabeł nie mógł ścierpieć widoku budowanego na wyspie Tombe opactwa. Z dnia na dzień stawało się ono coraz piękniejsze, nic więc dziwnego że w wiekach późniejszych doczekało się miana jednego z cudów świata. Szatan utrzymywał, że wyspa należy do niego, a co za tym idzie również powstające na niej opactwo musi być jego własnością. Chodził z nosem spuszczonym na kwintę i z wściekłością wyrzucał z siebie najokropniejsze przekleństwa. Unoszone przez wiatr, dotarły one w końcu do uszu archanioła Michała. Wódz niebieskich zastępów postanowił sfrunąć na ziemię i osobiście przyjrzeć się sprawie z bliska.

    Zastał szatana nad samym brzegiem morza: stał wsparty na wbitych w piasek widłach, oczy miał spuszczone.

    – Coś pan nie w sosie dzisiaj – stwierdził święty Michał.

    Diabeł odchrząknął i splunął, w końcu odpowiedział:

    – Mam powód. Ta potężna budowla należy do mnie. Od zawsze teren ten był mój, no nie? Niesłychane! Przecież powszechnie wiadomo, że w lesie Sessiacum od zawsze grasowali nie tylko wierni mi kompani, lecz również wszelkiej maści zawadiaki, rzezimieszki, bandyci, rabusie, zdziercy, żołdacy i mordercy. Więc jeśli potężna fala zmiotła z powierzchni ziemi całe wybrzeże, a więc i las – jeśli mnie pamięć nie myli stało się to w 709 roku – ta stercząca z morza skała powinna nadal należeć do mnie! Tak jak i opactwo. Mam rację czy nie?

    Michał potrząsnął głową.

    – Zapominasz, rzekł, że uczniowie Samsona Mądrego wyczyścili cały las z wszelkiego zła. Bandytów zastąpili mnisi, a cnoty niektórych z nich wprawiły w zdumienie nawet moich aniołów.

    Diabeł zaprotestował:

    – Hola, nie wszyscy! Niektórzy są na mojej pensji! Żądam, i mam do tego prawo, by Tombe i wszystko co się tu buduje zwało się Mont-Satan[1]!

    Michał zastanowił się i odpowiedział:

    – Zgoda, lecz pod jednym warunkiem – że skoczysz dalej ode mnie.

    Wzięli rozbieg. Wynik zawodów nie był trudny do przewidzenia. Diabeł nie mogąc pomóc sobie skrzydłami, które w trzech-czwartych spalone były przez ogień piekielny, skoczył wprost do rzeki Couesnon stanowiącej naturalną granicę między Bretanią i Normandią. Święty Michał dzięki swoim wspaniałym skrzydłom poszybował znacznie dalej, aż po Mont Dol i zwyciężył.

    Diabeł do dziś szamocze się w rwących wodach rzeki, podczas gdy archanioł Michał radośnie obserwuje świat ze wzgórza Saint-Michel[2].

[1]   Mont-Satan – wzgórze szatana.

[2]   Mont-Saint-Michel – wzgórze świętego Michała.

Przekład z francuskiego/opracowanie: Ewa Waliszewska